„To nie będzie film festiwalowy” – trwająca osiem minut animacja Julii Orlik, w której autorka dzieli się z nami osobistą historią, pełną ironii i autoanalizy. Film jest nie tylko eksperymentem twórczym, ale także odważnym spojrzeniem na wyzwania i presje, jakie wiążą się z procesem tworzenia – o prezentowanym w poniedziałek krótkim metrażu, pisze Bartłomej Olechowski z Grupy Medialnej LFF
Julia, studentka szkoły filmowej, stoi przed wyzwaniem stworzenia filmu dyplomowego. Decyduje się na projekt nietypowy – film o sobie i swojej rodzinie, zbudowany wokół rodzinnych pamiątek. Brzmi to jak świetny pomysł, ale w trakcie realizacji okazuje się, że idea ją przerasta. Julia popada w twórczy chaos, a film staje się dziełem o… problemach z tworzeniem dzieła.
Film przedstawia zmagania Julii z jej własnymi ambicjami i potrzebą perfekcji. Czuje presję stworzenia czegoś wielkiego tak jak jej poprzednie, nagradzane na festiwalach animacje. Pochłania ją na tyle, że oddala się od rodziny – tematu, który miał być sercem jej dyplomu. Paradoksalnie, projekt mający zbliżyć ją do rodziców i brata, staje się powodem jej frustracji i samotności.
Julia uświadamia sobie, że jej podejście jest błędne. Film, który miał być o rodzinie, powstawał bez udziału bliskich. Gdy w końcu zaprasza ich do współpracy, projekt nabiera nowego sensu.
Animatorka podczas tworzenia, sięga po opinie znajomych. Reakcje gaszą jej entuzjazm: słabe, skończyłaś się, nuda. To nie odpowiedzi na które czekała. Jak reaguje? Tworzy listę i skreśla z niej jedno z nazwisk w rytm charakterystycznej muzyki. To idealne nawiązanie do kultowej sceny z „Death Note”, w której Light Yagami wpisuje nazwiska do tytułowego notesu. Uwielbiam ten żartobliwy komentarz na temat pragnienia uznania i frustracji twórczej – bo kto z nas nie chciał się odciąć od hejtów tego, co uważamy za nasze idealne dzieło?
„To nie będzie film festiwalowy” jest opowieścią o potrzebie akceptacji – zarówno ze strony bliskich, jak i samej siebie. To refleksja nad tym, jak twórcza pasja może stać się zarówno źródłem radości, jak i cierpienia, jeśli stawiamy sobie zbyt wysokie wymagania.
Julia Orlik stworzyła animację, która nie tylko porusza, ale też skłania do zastanowienia nad tym, co naprawdę jest ważne w procesie twórczym – perfekcja, czy szczerość? Pytanie, które każdy artysta powinien sobie zadać.
Autorka przypomina też wszystkim studentom, aby nie zwlekali z tworzeniem pracy dyplomowej. Zwłaszcza gdy dziekanat wyznaczył już termin obrony.
Bartłomiej Olechowski