Lepiej umrzeć w ciszy, niż żyć w hałasie – „SHHHH”, reż. Jonathan Mordechay

Czy jest coś lepszego od chwili spokoju po ciężkim dniu pracy? Nie mam na myśli takich rarytasów, jak piwo i Eurosport, ale sam odpoczynek od ludzi oraz wydawanych przez nich dźwięków. Taki moment wytchnienia jest wart wiele, ale ile jesteśmy w stanie poświęcić dla odpoczynku? Jak wskazuje autor filmu pt. “SHHHH”, człowiek jest w stanie oddać za nie swoje życie. Dobrze, jednak czemu mamy od razu podejmować tak radykalne kroki? W końcu chodzi wyłącznie o chwilę relaksu. 

 

Jonathan Mordechay w swoim filmie nie idzie drogą półśrodków, wybiera w zamian groteskę. Może być to związane z jego ścieżką artystyczną, która nie jest typowa dla reżysera, ponieważ w Izraelu znany jest jako twórca teledysków i reklam. 

Głównymi bohaterami filmu są młodzi rodzice, których życie nie wydaje się być niezwykłe. Matka zajmuje się domem i dzieckiem, a Ojciec pracuje. Mamy wrażenie, że ich jedynym problemem jest położenie niemowlaka spać. Dlatego gdy do domu wraca Ojciec dziecka, Matka spędzająca z nim cały dzień jest gotowa zrobić wszystko, żeby się nie obudziło. To pragnienie sprawia, że film jest niemal całkowicie pozbawiony dźwięku, dlatego też cała dramaturgia oparta jest na grze aktorów.

 


Film rozpoczyna się sceną, która informuje nas o zmęczeniu Matki, spowodowanym całodobową opieką nad dzieckiem i próbami położenia go spać. Gdy do domu wraca Ojciec, to równie szybko dołącza do świata ciszy, w którym najcichszy dźwięk jest zakazany. Zjedzenie kolacji, używanie telefonu, czy zwykła rozmowa stają się argumentem do bezdźwięcznej kłótni między rodzicami. Wraz z narastaniem napięcia między nimi, ich konflikt staje się coraz bardziej drastyczny, a jednocześnie nieprawdopodobny. Skrywane przez nich emocje znajdują w końcu ujście w krwawym finale.

Zakończenie filmu pozwala nam na wysnucie innej teorii, na temat znaczenia fabuły i odpowiedzi na nieśmiertelne pytanie o treści “co autor miał na myśli”. Wydaje się jednak, że poszukiwanie odpoczynku za cenę życia, nawet w specjalnie wykreowanym świecie, który ma być absurdalny i naciągany, jest za bardzo przesadzone. Dlatego bardzo możliwe, że w filmie najważniejsze jest to, co ukrywane, a jednocześnie stanowi główny element komunikacji między bohaterami, czyli emocje.


Utrzymanie dziecka jest bardzo trudnym obowiązkiem, które może przytłoczyć młodych rodziców, do tego stopnia, że relacja między nimi może umrzeć. Jednak przyznanie tego otwarcie może być równie ciężkie, co wychowanie dziecka, dlatego też cisza wydaje się stanowić łatwym wyjściem ze skomplikowanej sytuacji. Dlatego moim zdaniem to nie płacz dziecka stanowi największy problem rodziców, tylko to, że wraz z brakiem powodów do zachowania ciszy, zniknąłby argument za tym, żeby ze sobą nie rozmawiać, co mogłoby doprowadzić do końca ich relacji.

 

Cezary Kowalski

Podziel się ze znajomymi