W ostatni dzień festiwalu zostały zaprezentowane filmy poruszających kwestie rodzicielstwa z różnych perspektyw kulturowych, czy ekonomicznych. Oglądała je Natasza Kornacka z Grupy Medialnej LFF
Rodzicielstwo to temat ponadczasowy; rodzice w społeczeństwie byli, są i będą tak długo jak istnieć będzie rasa ludzka. Z każdą generacją mierzą się z nowymi problemami i trudnościami, jakie stawia przed nimi świat. W sobotę zobaczyliśmy część z nich.
“Jagniątko” w reżyserii Katie McNeice to opowieść o rodzinie mieszkającej na irlandzkiej wsi. Nie są zamożni, ale w swojej małej społeczności sprawiają wrażenie szczęśliwych. To się zmienia, kiedy młodzi rodzice, David i Caoimhe, po narodzinach dziecka dowiadują się, że jest ono interpłciowe, tzn. urodzone z narządami społecznie uznawanymi za męskie i żeńskie.
Całe 18 minut filmu było pewną walką z problemami wynikającymi z rygorystycznego podziału płci, a dziecko, które nie pasowało do tego standardu w kilka sekund stało się kimś problematycznym i niepożądanym. Kimś, kogo trzeba “skorygować”. Widzimy matkę próbującą je pokochać i ojca walczącego z własną, toksyczną męskością na tle różowo-niebieskiej ściany w pokoju dziecięcym.
„Wygnani z raju” reżysera Yunseoka Lee jest przejmującym spojrzeniem na nastoletnich rodziców w Korei Południowej. Geonwo i Maria stworzyli własny, mały raj dla swojej córki, Dauhyun. Łączą pracę, szkołę i rodzicielstwo z uśmiechami na ustach.
Tytułowy raj się jednak kończy, kiedy Maria przysypia na ławce na placu zabaw i budzi się widząc pusty wózek. W tym momencie następuje chwilowy chaos, rodzice zaczynają się kłócić, obwiniać, nie mogą się połapać w tej nowej rzeczywistości. Wychodzi jak naprawdę żyło im się bez wsparcia.
Po jakimś czasie, mimo braku wieści o córce, zaczynają układać swoje życie na nowo. Dla mnie jest to spojrzenie na rzeczywistość “co by było gdyby?”. Jak by się żyło tym młodym ludziom bez dziecka? Po raz pierwszy widzimy symboliczny ciężar, który opada im z ramion, widzimy dwójkę nastolatków starających cieszyć się życiem. Są trochę nieodpowiedzialni – lekkomyślni, w skrócie, zachowują się jak inne osoby w ich wieku.
Może prawdziwym końcem raju jest telefon od policji informujący o znalezieniu Dauhyun?
„Projekt 2036” Nicolasa Khamsopha zwraca uwagę na nowy problem wykorzystywania mediów społecznościowych przy kształtowaniu dziecięcej świadomości. Ośmioletni Rayane jest internetową gwiazdą piłki nożnej, ojciec zajmuje się jego treningami, a matka zarządza profilami na właściwie każdej istniejącej platformie. Trochę nie mogą się dogadać, jak chcą wychować syna. Rayane też nie jest pewny swojej przyszłej kariery, ale jak dziecko w jego wieku ma się postawić?
Jest to obraz niezwykle aktualny, nie tylko pokazuje znany problem rodziców przekładających swoje własne ambicje na dziecko. Pokazuje też coś o czym się jeszcze głośno nie mówi, czyli etykę publikowania wizerunku dziecka w mediach społecznościowych.
– Sam jestem fanem piłki nożnej. Byłem dziennikarzem sportowym i przez 3 lata dostawałem wiadomości od rodziców, którzy chcieli pokazać swoje dzieci jako nowe pokolenie Cristiano Ronaldo lub Roberta Lewandowskiego. Kręciłem ten film dla tych rodziców, ale też moich, ponieważ sam byłem pod dużą presją, kiedy grałem jako dziecko […]. Teraz media społecznościowe zajmują dużo przestrzeni w życiu dziecka i to nie jest dobra sytuacja dla nich czy piłki nożnej – mówił Nicolas Khamsopha, reżyser filmu, który był na Lubelskim Festiwalu Filmowym i spotkał się z widzami.
Pytany przez Joannę Ziomek, która prowadziła spotkanie czy „Projekt 2036” jest rodzajem ostrzeżenia, manifestu, który wynika z obserwacji, czy może wyprzedzeniem faktu, że to jest zagrożenie, które może się dopiero pojawić dodał: – Nie chcę mówić czy jest to dobre czy złe. Używanie mediów społecznościowych może być dobrą promocją dla dziecka. Chcę zachęcić rodziców do refleksji i pokazać inne oblicze tego sportu.
Natasza Kornacka