Anabel Caso, która przy tworzeniu tej historii inspirowała się zdarzeniami z własnego życia, ze szczególną wrażliwością przedstawiła świat widziany oczami niedoświadczonych i niedojrzałych emocjonalnie dziewcząt. Mimo że film pochodzi z, wydawałoby się, odległego kręgu kulturowego, uważam, że polski widz odnajdzie wiele analogii zarówno do własnych przeżyć, jak i naszej rzeczywistości – o „Polu pszenicy” pisze Alicja Magdziak z Grupy Medialnej LFF
„Pole pszenicy” w reżyserii Anabel Caso miało swoją światową premierę już dwa lata temu. Polscy widzowie mogli obejrzeć ten intymny i kunsztowny film dopiero teraz, w poniedziałek, podczas 18. edycji Lubelskiego Festiwalu Filmowego. Jako jeden z ośmiu tytułów walczy w konkursie Fokus: Storytelling
Dzieło argentyńskiej reżyserki opowiada historię dwóch dojrzewających dziewczyn, a sam tytuł można interpretować jako okres dojrzewania. Akcja filmu rozgrywa się w czasie upalnego meksykańskiego lata, kiedy tytułowa pszenica dojrzewa, a na końcu zostaje skoszona. Podobnie dzieje z głównymi bohaterkami – Sofia i Cristina, nastolatki o odmiennych temperamentach, badają swoją intymność, odkrywają kobiecość oraz próbują sformułować definicję miłości. Anabel Caso, która przy tworzeniu tej historii inspirowała się zdarzeniami z własnego życia, ze szczególną wrażliwością przedstawiła świat oczami niedoświadczonych i niedojrzałych emocjonalnie dziewcząt.
Film podejmuje szereg współcześnie poruszanych problemów, takich jak seksualizacja dziewczynek w kulturze (Sofia i Cristina mają po trzynaście i czternaście lat), wychowywanie w konserwatywnym, patriarchalnym społeczeństwie, edukacja seksualna czy traktowanie osób z niepełnosprawnością.
Mimo że film pochodzi z, wydawałoby się, odległego kręgu kulturowego, to uważam, że polski widz odnajdzie wiele analogii zarówno do osobistych przeżyć, jak i naszej rzeczywistości. Nieobecny ojciec, matka, która unika rozmów na poważne tematy – takiej sytuacji rodzinnej doświadczył chyba każdy z pokolenia boomerów czy millenialsów (a może nawet z pokolenia tak zwanych zetek).
„Pole pszenicy” wzbudziło wiele emocji i kontrowersji, co miało swoje odzwierciedlenie w gorącej dyskusji widzów po seansie:
– Ten film pokazuje przeraźliwy brak jakichkolwiek relacji. […] Pokolenie matek i córek jest trzymane w symbolicznej klatce.
– Dlaczego one stroją się jak dziwki? Będę trochę bronił mężczyzn w tym filmie. To były jakieś prowokacje. […] Uważam, że bohaterki były sprawczyniami.
– Ja widzę te dziewczynki jako takie typowe ofiary. Widać, że są mądre i niedoświadczone. Ostatnie sceny wybrzmiewają dla wszystkich bardzo niekomfortowo, bo widać, że one nie do końca są dojrzałe. Gdyby ktoś inny był na miejscu tych mężczyzn, to do tych sytuacji w ogóle by nie doszło. Mając trzynaście lat, nie można tak naprawdę w realny sposób dać zgody na ten akt. Nawet jeśli dzieciom się wydaje, że można. One nie były świadome tego, o co się proszą.
– Te dziewczynki wzbudzały we mnie tylko zażenowanie. Były niedojrzałe. Ja tu żadnej winy po ich stronie nie widzę. Dorośli mężczyźni powinni używać własnego mózgu i nie zaczepiać nastolatek. Czerwona szminka i głęboki dekolt nie są definicją kobiecości i dojrzałości. Należy wziąć pod uwagę zachowanie – bohaterki milczały, spuszczały głowę i wzrok, tak nie zachowuje się dojrzała kobieta.
Tak wypowiadała się lubelska publiczność po poniedziałkowym seansie.
Uważam, że „Pole pszenicy” to film, który powinni obejrzeć wszyscy – zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Anabel Caso opowiedziała na nowo historię Lolity, ale przyjęła narrację feministyczną. Małoletnie aktorki zagrały fantastycznie.
„Pole pszenicy” nie seksualizuje, ale w mądry sposób zwraca uwagę na realny problem naszych kultur– europejskiej i latynoamerykańskiej.
Alicja Magdziak