„Queen Size” w reżyserii Avril Besson to niezwykle ujmująca opowieść o tym, jak w najprostszych okolicznościach mogą narodzić się głębokie relacje. Film, trwający zaledwie kilkanaście minut, łączy w sobie elementy komedii, delikatnego romansu i refleksji nad codziennymi wyborami, oferując widzom jednocześnie ciepło i lekkość.
Historia zaczyna się od banalnego spotkania: Charlie (India Hair) przychodzi do Mariny (Raya Martigny), aby odebrać materac. Brak transportu zmusza je do wspólnego przeniesienia materaca przez miasto, co staje się pretekstem do rozmowy i współpracy. W trakcie tej codziennej czynności rozwija się nić porozumienia, która prowadzi bohaterki do bardziej intymnych momentów, choć film nigdy nie przekracza granic subtelności. Zamiast jednoznacznych deklaracji, Besson zostawia miejsce na interpretację – jakby sama podróż z materacem była metaforą uczuć, które rozwijają się powoli, nieoczekiwanie i bez presji. W wyrazisty sposób przedstawiona została także codzienność Francji, w której osadzona jest historia – ciepłe, miękkie kolory, detale miejskiego życia i charakterystyczny luz w podejściu do rzeczywistości. To wizualne bogactwo uzupełnia prostota dialogów i chemia między głównymi bohaterkami. Nie sposób było jednak przeoczyć momentów, gdy kobiety, aby chwilę odpocząć, kładły materac na chodniku. Było to co najmniej zadziwiające i zdecydowanie niehigieniczne.
Ważnym wątkiem, który dodaje historii autentyczności, jest wideo rozmowa dotycząca zatrudnienia, w której bierze udział Charlie. Rekrutacja, która nie przebiega zgodnie z planem staje się dla bohaterek okazją do wspólnego śmiechu i zdystansowania od powagi sytuacji.
Ta scena doskonale oddaje ich podejście do życia: nie wszystko trzeba traktować śmiertelnie poważnie, a czasem warto po prostu pozwolić sobie na chwilę wytchnienia i przez moment poczuć zupełną beztroskę. Najbardziej wymownym momentem filmu jest jednak zakończenie, kiedy Charlie namawia Marinę do zrezygnowania z lotu, który miał zapewnić jej powrót do nieidealnej rzeczywistości życia z rodzicami. Możemy sobie tylko wyobrazić jak potoczyły się dalsze losy bohaterek. W domyśle Marina wróciła do mieszkania Charlie, a sprawa materaca stała się jedynie początkiem, a nie końcem ich relacji.
„Queen Size” to film, który zachwyca prostotą i emocjonalną głębią. Avril Besson mistrzowsko opowiada o codziennych sytuacjach, nadając im uniwersalny wymiar. India Hair i Raya Martigny w swoich rolach tworzą duet pełen wdzięku i autentyczności. Warto także wspomnieć o queerowej reprezentacji jaką w subtelny sposób oferuje ten film.
To krótkometrażowy majstersztyk, który przypomina, że życie składa się z drobnych momentów – często tych najbardziej nieoczekiwanych.
Iwona Kamińska
Autorka jest związana z Magazynem „ulica krótka”
Widzowie oglądali „Queen Size” na Lubelskim Festiwalu Filmowym w niedzielę, w ramach bloku Focus: Emocje. Była to polska premiera francuskiego krótkiego metrażu.