Szara strefa umierania

Przedstawienie trudnej drogi odchodzenia ludzi nieuleczalnie chorych, z perspektywy pielęgniarki domowej opieki paliatywnej, jest godne podziwu. Nic nie jest tu czarne lub białe – tak o filmie „Ivo” pisze Alicja Magdziak z Grupy Medialnej LFF

„Ivo” w reżyserii Evy Trobisch to pierwszy film pełnometrażowy, jaki mogliśmy obejrzeć na tegorocznym Lubelskim Festiwalu Filmowym. Niemiecka reżyserka podjęła się ciekawej i wymagającej narracji. Przedstawienie trudnej drogi odchodzenia ludzi nieuleczalnie chorych, z perspektywy pielęgniarki domowej opieki paliatywnej, jest godne podziwu.

Śmierć nie dotyczy tylko osób, które odchodzą. W często bolesne umieranie osób terminalnie chorych zaangażowani są najbliżsi, współpracownicy, przyjaciele oraz opiekunowie. Wszyscy, którzy, nawet w najmniejszym stopniu, opłakują stratę bliskiej im osoby stanowią szarą strefę umierania. Lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy medyczni, jak tytułowa bohaterka, pozostają „niewidzialnymi żałobnikami” i muszą sobie sami poradzić dręczącymi ich emocjami.

Ivo codziennie odwiedza rodziny, pary i osoby samotne w małych mieszkaniach i dużych domach. Chłonie emocje podopiecznym, co skutkuje tym, że często zagłusza własne potrzeby i nie umie sobie poradzić z różnymi problemami. Przez większość swojego czasu główna bohatera jest dla innych, ale bardzo rzadko dla siebie.

„Ivo” zdecydowanie nie jest filmem medycznym. Eva Trobisch podkreśliła emocjonalny i psychologiczny wymiar pracy domowej pielęgniarki opieki paliatywnej. Ivo staje się częścią rodziny, do której przynależy jej podopieczny. Odgrywa rolę towarzyszki, przyjaciółki, a nawet kochanki. Buduje z ludźmi chorymi oraz ich najbliższymi głębokie więzi, co ostatecznie zaczyna się odbijać na jej prywatnym życiu.

Główną osią filmu staje się relacja Ivo z pacjentką, która pragnie śmierci. Prośba chorej o pomoc w zakończeniu życia staje się źródłem wewnętrznego konfliktu głównej bohaterki.

Eva Trobisch udowodniła, że najgorszym aspektem umierania nie jest sam proces śmierci, ale raczej świadomość opuszczania bliskich.

Ten niepokojący dramat społeczny poruszył ten problem w sposób jak najbardziej szczery i bezpośredni. Miłość, przywiązanie, nienawiść, rezygnacja, stagnacja, radość – wszystkie te emocje pojawiają się w filmie i grają na uczuciach widza. Nic nie jest tu czarne lub białe. Ani Ivo, ani rodzina, ani umierający nie są niewinnymi postaciami, którym można w pełni współczuć. „Ivo” to film trudny, ale jednocześnie podejmujący ważne kwestie, które warto omówić. Pierwszą z nich relacja z własnymi emocjami, a drugą prawo do życia i śmierci.

Alicja Magdziak

„Ivo” w reżyserii Evy Trobisch startuje na LFF jako jeden z ośmiu filmów w kategorii Fokus: Storytelling. To konkurs średniometrażowych i pełnometrażowych filmów fabularnych z wyraźnie autorskim podejściem twórczym, szukających oryginalnych form narracji. O nagrodę walczą zarówno młodzi twórcy i twórczynie, jak i doświadczeni reżyserzy i reżyserki.

Podziel się ze znajomymi