„Negatyw” – tak Antoni Słomiński nazwał swój wiersz poświęcony filmowym obrazom. Poprzez tworzenie sennych wizji o rzeczywistości, stały się one źródłem refleksji nad psychologią przeżyć człowieka. Często sięgają do najmroczniejszych odmętów ludzkiej podświadomości. Te cechy możemy przypisać na przykład do klasycznego dzieła Roberta Wiene – „Gabinetu Doktora Caligari” (1920), który stanowił główną inspirację poety do stworzenia tego utworu.
Film “The Dakota Family” rozpoczyna się od obrazu głowy rodziny, wodza indiańskiego plemienia Dakoty, oddającego się frywolnym uciechom u kresu swoich dni. Humorystyczną atmosferę przerywa średniowieczny doktor plagi, symbolizujący nadejście rychłej śmierć. W celu szybkiego poinformowania rodziny chorego o jego złym stanie, lekarz decyduje się skorzystać z współczesnej formy kontaktu telefonicznego.
Reżyser wykorzystując bogatą scenografię, dokładnie wyznacza współczesne ramy akcji, jednocześnie podkreślając irracjonalność ukazywanych wydarzeń. Dodatkowo, aby wyszczególnić istotną rolę plastyki obrazu, decyduje się na całkowite zredukowanie ilości dialogów. Zmusza to odbiorcę do wnikliwej analizy postaci pojawiających się na ekranie.
Czarno-biała kolorystyka oraz format obrazu charakterystyczny dla pierwszych produkcji filmowych nawiązują do podstaw sztuki percepcji filmowej. Niejako, stajemy się członkami kręgu pierwszych odbiorców kina niemego. Podobną fundamentalność możemy dostrzec w warstwie scenariuszowej. Zdaje się, że chcąc dopełnić historię, reżyser zastosował znaną z ekspresjonistycznej klasyki ramę narracyjną, która w zgrabny sposób przechodzi z dojrzałego spektrum spojrzenia na zlęknioną śmiercią, płaszczyznę młodego chłopka. Najmłodszy członek plemienia swoją sylwetką uwydatnia wszystkie lęki związane z odchodzeniem. Jest całkowitym przeciwieństwem odchodzącego dziadka wspomnianego wcześniej. Nie chce patrzeć w oczy śmierci i tylko z pomocą udaje mu się przejść pod mrocznym tunelem…
Kamila Kopczyńska