Czy „Razem z przypadku” wzruszyło mnie jak reszta festiwalowych seansów? Nie do końca. Żaden z bohaterów nie wzbudził we mnie sympatii czy wzruszenia – o filmie Golana Stolevskiego pisze Alicja Magdziak z Grupy Medialnej LFF
„Razem z przypadku” w reżyserii Golana Stolevskiego był ostatnim filmem pełnometrażowym, biorącym udział w konkursie Fokus: Storytelling, jaki mogliśmy zobaczyć w piątek na Lubelskim Festiwalu Filmowym. Stolevski przedstawił historię nietypową. Mimo podjęcia problematyki wrażliwej, bo queerowej, reżyser nie zaserwował jej laurki.
„Razem z przypadku” jest dla mnie filmem zdecydowanie społecznym. Została w nim ukazana nie tylko rodzina posklejana z osób LGBT, ale również stygmatyzacja Romów w Macedonii Północnej.
Sam Golan Stolevski uważa, że jego dzieło może trafić do serca każdego.
– To jest bardzo uniwersalny film. Na początku jest chaotycznie i to może być trochę konfrontacyjne, ale jeśli ludzie się nie poddadzą, mogą się połączyć z tą historią. Nie wiem, czy powiedziałbym, że polecam to konkretnie Romom, ale zawsze jestem pełen nadziei, że oni się w tej historii odnajdą, ponieważ czuję, że w całej Europie jest tak mało opowieści o Romach, a jeszcze mniej z nich jest zrobionych autentycznie i z szacunkiem – mówił w jednym z wywiadów.
Czy „Razem z przypadku” wzruszyło mnie jak reszta festiwalowych seansów? Nie do końca.
Film rzeczywiście zaczyna się chaotycznie. Poznajemy patchworkową rodzinę, złożoną z osób o różnym kolorze skóry, gejów i lesbijek. Odnosimy wrażenie, że ludzi tych nie łączy absolutnie nic poza wykluczającym pochodzeniem etnicznym oraz orientacją seksualną. Mimo wszystko dom głównej bohaterki jest dla nich jedynym miejscem, gdzie mogą czuć się sobą, gdzie mogą zamknąć drzwi przed konserwatywnym macedońskim społeczeństwem. Kiedy umiera jedna z bohaterek, matka dwóch dziewczynek, chaotyczna już rodzina musi się zorganizować na nowo. Obserwujemy na ekranie przekształcanie ról społecznym. Ktoś musi stać się ojcem, ktoś musi stać się matką.
Golan Stolevski nie chciał udowodnić, że rodzina queerowa może wyglądać jak każda inna. Dita, główna bohaterka, poświęca się dla córek zmarłej partnerki i robi wszystko, by nowa rodzina przetrwała. Każdy czuje się niepewnie w nowo przybranej roli. Decydująca jest puenta tej zagmatwanej historii, kiedy Dita mówi do swojej zaadoptowanej nastoletniej córki: Miałaś rację, nigdy nie będę matką, ani Twoją, ani nikogo innego.
„Razem z przypadku” nie jest w pełni opowieścią o Romach. Etniczność ta stanowi jakby tło całej historii. Bieda i rozgoryczenie tych ludzi pojawia się na początku filmy, ale z biegiem akcji gdzieś się gubi. Wątek ten nie spaja się z problemem osób LGBT. Myślę, że obie te kwestie istnieją obok siebie. Mimo wszystko przyznaję Stolevskiemu słuszność, że ukazał to środowisko autentycznie.
Żaden z bohaterów nie wzbudził we mnie sympatii czy wzruszenia, ale inni widzowie mieli po projekcji odmienne zdanie.
– Ten film wzbudził we mnie wiele emocji. Podobał mi się prawie tak samo jak „Tyle co nic”.
– Uważam, że postać Alego zasługuje na odrębną historię.
Film „Razem z przypadku” był oficjalnym kandydatem Macedonii Północnej do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy. Być może uda mu się zwyciężyć na tegorocznym Lubelskim Festiwalu Filmowym.
Alicja Magdziak
W artykule wykorzystano cytat z wypowiedzią reżysera ze strony zwierciadlo.pl