Z pamiętnika technicznego

Jak to jest być technicznym? Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w Lubelskim Festiwalu Filmowym najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi z którymi na co dzień pracuję w grupie technicznej, tych z którymi dzielę się pracą, by projekcja wszystkich filmów odbyła się bez problemów.

Ilu nas jest? Jesteśmy siedemnastką wolontariuszy, nad którymi czuwa Filip Wesołowski, koordynator grupy technicznej. Wspiera nas przed i w trakcie Lubelskiego Festiwalu Filmowego. Wiemy, że możemy się zwrócić do niego z każdym pytaniem, oraz zaufać jego wieloletniemu doświadczeniu. Jeśli mamy jakikolwiek problem ze sprzętem, on pojawia się w mgnieniu oka.

Jak wygląda nasz praca? Zanim zaczniemy odtwarzanie filmów, najpierw sprawdzamy pozycję napisów. Dla niektórych to może być zaskoczenie, ale tak, dla każdego filmu ustawiamy napisy osobiście, tak żebyście mogli oglądać seans jak najwygodniej. Musimy pilnować, żeby nasze napisy w języku polskim nie nachodziły na te które zostały dodane do filmu wcześniej. Dlatego czasami dialogi możecie przeczytać wyżej, raz niżej, a czasami na samej górze ekranu. To pierwsze z naszych stanowisk. Jak wyglądają kolejne trzy?

Gdy rozpoczyna się seans, gasną światła. Za to odpowiada kolejne stanowisko — oświetleniowe. Mamy tutaj kilkanaście różnych suwaków i pokręteł, którymi sterujemy lampami, w zależności od tego co się dzieje. Czasami musimy też dopilnować, żeby światło padało tylko na osoby przemawiające ze sceny. Dbamy o to, abyście bezpiecznie dotarli do swoich miejsc na widowni, a później mogli łatwo opuścić salę.

Gdy zgasną światła, możecie usłyszeć osobę pilnującą trzeciego stanowiska – obsługującą mikrofony. Czasami przemawia tylko ona, ale zdarza się, że musimy też pilnować, żebyście usłyszeli naszych gości, a także oni was – szczególnie podczas sesji pytań&odpowiedzi.

Ale co usłyszelibyśmy bez operatora dźwięku? To stanowisko odpowiada za to, żebyśmy w ogóle słyszeli filmy, oraz żeby nasze uszy nie pękły od ich głośności. Szczególnie gdy film w ciągu kilkunastu sekund bohaterowie przechodzą od szeptów do krzyków.

Nie widzicie nas za często, ale teraz już wiecie, jaką rolę odgrywamy podczas Lubelskiego Festiwalu Filmowego. Pytacie nas, jak ogarniamy wszystkie te stanowiska. Odpowiadamy: to proste, to umiłowanie LFF, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład obsługujemy konsole dźwięku, a jutro… kto wie, dlaczego by nie, oddamy się pracy społecznej i będziemy ot, choćby pisać… znaczy… teksty do Dziennika Festiwalowego.

Bartłomiej Olechowski

 

A oto nasze back office, stanowiska (od lewej) projekcji i napisów, zapowiedzi, dźwięku i świateł.

Fot. Bartłomiej Olechowski

Podziel się ze znajomymi