– Bardzo spodobało mi się to, jak autor „Ziomala” ukazuje proces postrzegania przez nastolatka, jaką postacią powinien się stać – pisze nasz recenzent, który obejrzał film australijskiego twórcy. „Ziomal” był pokazywany na LFF w bloku poświęconym krótkometrażowym dramatom, które wywołują w widzach silne emocje.
Każdy chłopiec ma w swoim życiu moment, w którym staje twarzą w twarz z obrazem mężczyzny, którym powinien się stać. Ktoś nazywa go „prawdziwym mężczyzną”, a ktoś ojcem. Ktoś podaje mu definicję toksycznego maskulinizmu, ktoś kręci o tym filmy, które ponoszą porażkę kasową, ale potem stają się kultowe i wokół nich wyrasta cała subkultura. A ktoś pisze książki, które nigdy nie wyjdą poza wąski krąg czytelników.
Film „Ziomal” w reżyserii George’a-Alexa Nagle’a przypadł mi do gustu właśnie dlatego, że szuka nowego podejścia do tej kwestii. Poruszając odwieczny problem dorastania chłopców i ich inicjacji, autor próbuje podejść do tego problemu od drugiej strony.
Głównym bohaterem jest nastolatek zagubiony w nowym dla niego świecie i próbujący sobie poradzić. Jest też ojciec – nieodpowiedzialny, agresywny i ekspresyjny mężczyzna, który kiedyś porzucił syna, a teraz próbuje mu przekazać wiedzę, którą sam zdobył. Ale szybko traci zapał.
Bardzo spodobało mi się to, jak autor „Ziomala” ukazuje proces postrzegania przez nastolatka, jaką postacią powinien się stać. Bohater początkowo traktuje postać ojca bardzo ostrożnie, wręcz ze strachem. Patrzy na niego oczami dziecka, ale z ukrytym głęboko pragnieniem stania się takim jak on. W trakcie tego procesu otwiera się, przygotowuje do zaakceptowania zmian. Po lepszym zrozumieniu, kim jest ojciec i jak go traktuje, myśli chłopca zaczynają podążać w innym kierunku. Widzi, jak ojciec komunikuje się ze swoimi przyjaciółmi, jak traktuje kobiety, pracę, hobby. Jak przeklina i nie może zaakceptować teraźniejszość i tęskni za przeszłością, gdzie wszystko według jego opinii było dobrze. Widzi ucieczkę od problemów, jak ojciec atakuje słabszych i jest zawstydzony przez silnych.
Nasz bohater zaczyna postrzegać ojca nie jako ideał, do którego należy dążyć a wręcz przeciwnie – zaczyna rozumieć, że jego ojciec jest dokładnie taką osobą, jaką nie chciałby się stać. Jest przeciwieństwem jego ideałów i marzeń.
Jako widz odniosłem nawet wrażenie, że bohater zaczyna się obawiać, że pewnego dnia stanie się taki jak jego ojciec. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że jego ojciec też kiedyś był na jego miejscu, gdy musiał wybrać kim zostać i popełnił błąd. Teraz jest zły na cały świat, jest zły, bo nie może i nie chce niczego zmienić.
Mimo wszystko można powiedzieć, że ojciec w pewnym stopniu spełnił swoje zadanie wychowania syna – dał mu do zrozumienia, jakim człowiekiem chłopiec nie chciałby być, czego nie powinien robić. Zmienił jego sposób postrzegania świata, jego pojęcie męskości, odwagi i autorytetu. A teraz, dla starszego chłopca, te pojęcia wyglądają zupełnie inaczej. Teraz nieodpowiedzialny, agresywny i pewny siebie ojciec stracił dla niego autorytet, a raczej wywołuje litość, współczucie i ukrytą gdzieś w głębi miłość dziecka, które mimo wszystko nie może opuścić ojca.
Yurii Boiko